Arkady Paweł Fiedler

Wnuk Arkadego Fiedlera, wybitnego pisarza i podróżnika. Po 11 latach rzucił karierę korporacyjną w Londynie, aby oddać się pasji odkrywania świata i kultywowania tradycji podróżniczych Fiedlerów. Obecnie mieszka i pracuje w Puszczykowie pod Poznaniem. Pasjonat podróży samochodowych, producent filmów podróżniczych, fotograf. Pomysłodawca i organizator projektu filmowo-podróżniczego „PoDrodze”, w ramach którego zrealizował trzy wyprawy: w 2009 r. Maluchem (fiatem 126p) wzdłuż granic Polski, w 2014 r. Maluchem przez Afrykę (projekt nominowany do nagrody TRAVELERY National Geographic) i w 2016 r. Maluchem przez Azję. Ponadto organizator wypraw samochodowych do Namibii, Botswany i Zambii. Autor wydanej w 2016 r. książki pt. „Maluchem przez Afrykę”.

 

 

 

 

Maluchem przez Afrykę i Azję

Arkady Paweł Fiedler – wnuk Arkadego Fiedlera, wybitnego pisarza i podróżnika – będzie gościem 18. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Autor książki „Maluchem przez Afrykę” 21 listopada o godz. 18.00 spotka się w Miejskiej Bibliotece Publicznej z mieszkańcami Radzynia Podlaskiego. Dzień później o godz. 9.30 w sali widowiskowo-kinowej Radzyńskiego Ośrodka Kultury opowie o swoich podróżach młodzieży szkolnej. Podróżnik podczas pobytu w Radzyniu odsłoni tabliczkę na Skwerze Podróżników, która wyjątkowo upamiętni też jego dziadka – Arkadego Fiedlera i ojca – Arkadego Radosława Fiedlera, który w 2013 r. był gościem 5. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Będzie to miało miejsce 22 listopada o godz. 9.00.

 

 

Słysząc nazwisko Fiedler, automatycznie kojarzymy je z autorem książek czytanych z wypiekami na twarzy: „Dywizjon 303”, „Kanada pachnąca żywicą”, „Ryby śpiewają w Ukajali”, „Madagaskar”. Podróżniczo-etnograficzne tradycje kontynuuje cała rodzina Fiedlerów, czego dowodem jest Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera znajdujące się w Puszczykowie pod Poznaniem. – To właśnie muzeum było placem zabaw dla wnuka słynnego podróżnika – Arkadego Pawła Fiedlera, który nie miał chyba innego wyjścia jak ruszyć śladami dziadka – powiedział nam Robert Mazurek, organizator „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

Nie stało się to jednak od razu – po ukończeniu studiów z zakresu marketingu i zarządzania młody Arkady rzucił się w wir kariery korporacyjnej. Jednakże siedząc na kolejnym nudnym zebraniu i patrząc na wykresy, postanowił... rzucić wszystko i rozpocząć w życiu nowy podróżniczy rozdział. Wybór padł na podróże samochodowe – dość nietypowe, bo realizowane za pomocą poczciwego Fiata 126p. Już w 2009 r. udał się swoim Maluchem w podróż wzdłuż granic Polski i była to przymiarka do znacznie poważniejszej eskapady – pokonania kontynentu afrykańskiego z północy na południe. – To przedsięwzięcie zostało zrealizowane w 2014 r. i o nim Arkady Paweł Fiedler opowie na spotkaniu 21 listopada w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Z kolei młodzież szkolna na spotkaniu 22 listopada w sali widowiskowo-kinowej Radzyńskiego Ośrodka Kultury wysłucha opowieści o tegorocznej ekspedycji z Puszczykowa do Władywostoku. To ponad 22 tys. km przygody wiodącej przez Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię, Turcję, Gruzję, Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Mongolię i Rosję – dodaje Mazurek.

Na 18. edycję „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” zaprasza Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek i Wójt Gminy Radzyń Podlaski Wiesław Mazurek, a także organizatorzy: Radzyński Ośrodek Kultury, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, Radzyńskie Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim. Sponsorem wydarzenia jest Spółdzielcza Mleczarnia „Spomlek” w Radzyniu Podlaskim i firma „Dr Gerard”. Więcej o spotkaniach można przeczytać na www.facebook.com/radzyn.spotkania

 

Data publikacji: 07.11.2016 r.

 

 

Pasja podróżowania zapisana w genach

Wywiad Roberta Mazurka z podróżnikiem Arkadym Pawłem Fiedlerem

 

 

Rzuciłeś pracę w korporacji i zacząłeś podróżować. Czy postać dziadka – legendarnego podróżnika miała wpływ na tę decyzję?

Postać dziadka oczywiście też, to on zapoczątkował podróżnicze tradycje w mojej rodzinie. Myślę jednak, że główny powód to wychowanie w domu, który stworzył, domu pełnego pamiątek, zdjęć i opowieści z dalekiego świata.

Jak zapamiętałeś dziadka Arkadego?

Nie pamiętam dziadka dobrze. Zawsze był postacią pełną charyzmy, wodzem rodziny, z którym wszyscy się liczyli.

Arkady Fiedler napisał 32 książki, z kolei Twój ociec – Arkady Radosław Fiedler jest autorem już 6 książek. Przeczytałeś wszystkie?

Tak, choć większość bardzo dawno temu.

A czy jest taka, do której chętnie powracasz?

Najbardziej lubię te, które czytałem w okresie dzieciństwa: „Wyspa Robinsona”, „Orinoko” i „Biały Jaguar”. W niedalekiej przeszłości chcę do nich sięgnąć wraz z moimi dziećmi. Natomiast ostatnio przeczytałem „Madagaskar. Gorąca wieś Ambinanitelo”.

Często w domu rozmawiacie o podróżach?

Bardzo często, żyjemy podróżami.

Jakie miejsce w Twoim życiu zajmuje Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera wraz z Ogrodem Kultur i Tolerancji w Puszczykowie?

Jest to miejsce, w którym się wychowałem, które obecnie jest moją swego rodzaju bazą wypadową oraz miejscem, do którego chcę wracać.

Chciałbyś, by Twój syn – Arkady Antoni Fiedler, kontynuował rodzinną pasję podróżowania?

Cieszyłbym się, gdyby Arkady i też moja córka Mai chcieli poznawać świat. Nie będę im oczywiście narzucał sposobu na ich własne życie.

Skąd wziął się u Ciebie pomysł na podróżowanie fiatem 126p?

Maluch to przede wszystkim pojazd, który darzę ogromnym sentymentem. Właściwie to go odkryłem ponownie podczas pierwszej podróży z cyklu „PoDrodze”, kiedy w 2009 r. przejechaliśmy wzdłuż granic Polski. Nagle człowiek, pędząc poprzez codzienne życie, zwolnił, gdy siadł za kółko małego fiata. Maluch narzucił swoje tempo, przez to podroż stała się ciekawsza, pełniejsza. Ponadto Maluch ma jedną cechę, której nie ma żaden inny współczesny samochód: budzi ogromne zainteresowanie mieszkańców miejsc odwiedzanych po drodze. Przyciągając do siebie, jednocześnie łamie bariery między nimi a mną.

Zwykło się mówić, że ze względu na konstrukcję Malucha jest to samochód bardzo niebezpieczny. Czy po swoich podróżniczych doświadczeniach też tak uważasz?

Współczesne samochody zapewne są znacznie mocniej skonstruowane, ale za to szybsze, co ma wpływ na wiele niebezpieczeństw.

To prawda, że można naprawić go śrubokrętem?

Nie, ale na pewno łatwiej jest go naprawić niż każdy inny współczesny samochód.

Czy przed wyjazdem do Afryki bądź Azji jakoś specjalnie testowałeś swój samochód?

Samochód był właściwie przygotowywany do ostatniego momentu, dlatego nie było na to czasu. Przed podróżami przejechałem nim zaledwie kilkaset kilometrów, by dotrzeć silnik.

Nie bałeś się, że Maluch rozkraczy się gdzieś na środku drogi i w ten prosty sposób zniweczy Twój wysiłek?

Gdzieś w tyle głowy zawsze miałem tę obawę, ale przez to podróż też stawała się bardziej interesująca. O Malucha trzeba było dbać, szanować go, wręcz chuchać na niego. Miałem ze sobą też sporą ilość części zamiennych, których ostatecznie nie musiałem używać.

A jak Ty przygotowywałeś się do co bądź bardzo wymagających fizycznie podróży?

Po prostu wstałem zza biurka, wsiadłem do samochodu i pojechałem w podróż. Nie przygotowywałem się jakoś specjalnie.

Co jest dla Ciebie ważniejsze: droga prowadząca do celu czy cel podróży?

Równowaga. Zarówno cel i droga są dla mnie ważne. Swoim podróżom stawiam sporo celów, które staram się realizować, jednak staram się też czerpać i chłonąć samą podroż.

Czym jest wspomniany w Twojej książce „efekt Malucha”?

Jak już wcześniej wspomniałem, Maluch to nie tylko środek lokomocji, ale też narzędzie do łamania barier między ludźmi. W każdym miejscu, gdzie się pojawił, wzbudzał sensację, otwierał mi drogę, prowokował ludzi do rozmów, wywoływał życzliwe uśmiechy.

O czym się myśli, jadąc kilka godzin w malutkim samochodzie?

O wszystkim i niczym. Człowiek czasem zupełnie się wyłącza, działa jak automat. Jednak częściej myśli się o tym, co mnie otacza, o miejscach, które się odwiedziło lub odwiedzi. Często myślę też o rodzinie i planach na przyszłość.

Jak radziłeś sobie z upałami w Afryce? Maluch przecież nie ma klimatyzacji.

Zdarzało mi się podczas jazdy polewać głowę wodą. Po jakimś czasie człowiek jednak się przyzwyczaja do wysokich temperatur.

Czym głównie różniła się Twoja afrykańska podróż od tej azjatyckiej?

W Azji zdecydowanie więcej się najeździłem. Odwiedziłem też większe pustkowia. Azja, którą poznałem, to kraina wielkich przestrzeni. Afryka była bardziej barwna, żywa.

A czy były takie momenty, w których czułeś zagrożenie?

Właściwie to nie.

Swoje podróże traktujesz jako kolejny wyczyn?

Nie łączę podróżowania i wyczynów. Wyczyny to sporty ekstremalne, a podróże to poznawanie, odkrywanie, droga. Na tym wolę się skupiać.

Pokonałeś Maluchem już Polskę, Afrykę i Azję. Co dalej?

Chciałbym kontynuować projekt „PoDrodze” i wraz z moim Maluchem przejechać przez obydwie Ameryki oraz stworzyć kolejny serial. Poważnie myślę też o wypadzie na Madagaskar – tym razem samemu, bez Malucha.

W takim razie życzę Ci realizacji tych planów i dziękuję za rozmowę.

Wielkie dzięki.

 

Data publikacji: 17.11.2016 r.

 

 

Maluszek okazał się wytrwałym podróżnikiem

Na Skwerze Podróżników 22 listopada pojawiła się kolejna tabliczka z niedźwiedzia łapą – a właściwie z trzema łapami, bo poświęcona trzem przedstawicielom podróżniczej dynastii Fiedlerów. – Nie mogliśmy postąpić inaczej, jak uhonorować trzy pokolenia podróżników – stwierdził Robert Mazurek, inicjator „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Tabliczkę odsłonił Arkady Paweł Fiedler, który gościł w ramach 18. edycji „Spotkań”.

 

 

Uhonorowane trzy pokolenia Fiedlerów

Obecny na Skwerze Podróżników burmistrz Jerzy Rębek przyznał, że Arkadego Radosława Fiedlera zna osobiście z Sejmu, a dodajmy, że był on gościem 5. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” 18 czerwca 2013 r. Wizyta podróżnika to nie tylko okazja, by mieszkańcom miasta pokazać szeroki świat, ale także – by zaprezentować nasze miasto podróżnikowi: – Mam nadzieję, że wywiezie Pan stąd dobre wrażenie, zapamięta Radzyń jako miejsce, gdzie przyjmujemy ludzi z wielką życzliwością – mówił włodarz miasta i dodał, że Skwer Podróżników to jedyne takie miejsce w Polsce.

Również wójt Wiesław Mazurek dziękował za promocję miasta i gminy Radzyń Podlaski. Wspominał swoje wrażenia z lektury książek Arkadego Fiedlera, m.in. „Ryby śpiewają w Ukajali” i „Kanada pachnąca żywicą.” – Cieszę się, że trzech Arkadych znalazło się na tabliczce, mam nadzieję że kiedyś dołączy do nas mój syn Arkady Antoni – mówił Arkady Paweł Fiedler. – Dziadek był wielkim autorytetem, z którym się wszyscy liczyli, wspominają jego podróże, książki. Ojciec również wiele podróżował, wydał 6 książek, pisze siódmą.

Podróżnik zadeklarował, że gdy będzie objeżdżał wschodnią Polskę, wróci do Radzynia i zatrzyma się tu na dłużej.

Projekt „PoDrodze”

O swych podróżach maluchem rocznik 1998, który z uznaniem nazywał „Zieloną Bestią”, Arkady Paweł Fiedler opowiadał w Radzyniu dwukrotnie: 21. listopada w Miejskiej Bibliotece Publicznej („Maluchem przez Afrykę”) oraz 22. – w Radzyńskim Ośrodku Kultury, gdzie opowiedział, jak fiatem 126p pokonywał Azję.

– Świat jest książką, a ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną jej stronę – dyrektor Grażyna Kratiuk, zachęcając licznie zebranych na spotkaniu w Miejskiej Bibliotece Publicznej, zacytowała na wstępie słowa św. Augustyna, które znalazły się jako motto na Skwerze Podróżników. Jako była właścicielka fiata 126p – też zielonego, rocznik 1998 dodała: – Ciekawa jestem, jak udało się panu podróżować maluchem po Afryce, bo ja miałam problemy, by podróżować nim po powiecie.

Arkady Paweł Fiedler podróże fiatem 126p odbywa w ramach projektu „PoDrodze”. – Zrodził się w mojej głowie w 2008 r., powstał z pasji podróży samochodowych, sentymentu do Małego Fiata i potrzeby spełnienia osobistych bardzo subiektywnych pragnień poznawania świata – tłumaczy globtroter. W 2009 r. zrealizował pierwszą podróż – „Maluchem wzdłuż granic Polski”. W kolejną podróż wyruszył Małą Maszyną do Afryki w 2014 r. Ostatnią z tego cyklu – przez Azję odbył w 2016. Wyprawom towarzyszyła ekipa filmowa, która dokumentowała przebieg wypraw.

Trzech bohaterów opowieści: podróżnik, maluch i droga.

Malucha, nazywanego przez podróżnika z uznaniem „Zieloną Bestią”, Arkady Paweł Fiedler wybrał bardzo świadomie. Okazało się, że był to nie tylko środek lokomocji, ale narzędzie do łamania barier. Autko działało jak magnes – przyciągało, fascynowało, wprawiało w osłupienie, budziło zainteresowanie i sympatię, rozbawiało wszędzie, gdzie się pojawiło – w Afryce i Azji, wśród dzieci i starszych, mężczyzn i kobiet. Na zdjęciach ciągle widać, że było wręcz oblegane. W przypadku trudności grupy mieszkańców okolic czy nawet całe wioski wyciągały z rowów, przepychały przez błoto, pchały po kilka kilometrów... Zainteresowanie małym, wolnym, niewygodnym samochodem, którym podróżnik wybrał się w podróż, którą ciężko pokonać silnym samochodem terenowym, oznaczało początek rozmowy – potem padały pytania o jego właściciela, potem o kraj, z którego przybył. W Ugandzie usłyszał, że jest „crazy muzungu” – zwariowanym białym człowiekiem – ale i to było wypowiedziane z sympatią.

Zdarzało się, że maluch utrudniał przekroczenie granicy: celnik turecki nie chciał wierzyć, że podróżnikowi niezbędne są tak olbrzymie ilości części zamiennych – upierał się, że chodzi o przemyt. - A czy widział pan w Turcji taki samochód? – zapytał. – Nie – usłyszał odpowiedź. – To komu będę sprzedawał te części zamienne? Z kolei do Mongolii nie chciano go wpuścić, ponieważ celnik nie wierzył, że uda mu się przejechać tym samochodem przez ten kraj. – Porzuci pan go gdzieś w drodze, będziemy musieli go sprzątać – tłumaczył. Zażądał kaucji w wysokości 4,5 tys. dolarów.

Nie chciano go wpuścić na wyspę Ruski na Morzu Japońskim, twierdząc, że to wstyd, by taki pojazd pojawił się tam w czasie, gdy Putin otwierał forum gospodarcze... Ale zdarzało się, że fiacik ułatwiał przekraczanie granic: gdy celnik osłupiał na jego widok z ręką wzniesioną ku górze.

Mała, „Zielona Bestia”

Okazało się, że maluszek był bardzo wytrwałym podróżnikiem: pokonywał tysiące kilometrów, jechał przez monotonny step, pustynie, drogi szutrowe, „tarki”, błotniste koleiny, zdobywał szczyty – nawet 4-tysięczniki. Wspinał się na góry na pierwszym biegu. Wytrzymywał trudną jazdę w temperaturze powyżej 50 st. Celsjusza, nawet gdy nadtopiła się obudowa licznika. Jedyną klimatyzacją były otwarte szyby. Okazało się też, że jest to pojazd uniwersalny, dający sobie radę tam, gdzie poddawały się przystosowane do trudnych dróg terenówki i ciężarówki. – Tam gdzie inni utykali, maluch jechał – skomentował Arkady Paweł. Poza tym udowodnił, że rozumie ludzką mowę. Gdy było bardzo ciężko, Arkady Paweł motywował go po ludzku: – Dalej, stary! Dasz radę! Masz jeszcze 3 kilometry pod górę, a potem zobaczysz piękny widok... – i działało.

Ze swej strony kierowca bardzo dbał o swój pojazd, jechał wolno – do 75km/h, uzupełniał olej, płyn w chłodnicy. Traktował jak pełnoprawnego członka ekspedycji. Nie krył, że swe auto po prostu... lubi.

W 2014 r. przez 3,5 miesiąca przejechał wschodnią Afrykę z północy na południe: od Kairu w Egipcie do Przylądka Dobrej Nadziei w RPA. W tym czasie pokonał ponad 16 tys. kilometrów, odwiedził 11 krajów (Egipt, Sudan, Etiopię, Kenię, Ugandę, Rwandę, Tanzanię, Zambię, Botswanę, Namibię, Republikę Południowej Afryki), spalił 950 litrów paliwa. W drodze wystąpiły tylko drobne usterki. – Maszyna spisała się niesamowicie – podsumował podróżnik.

Podobnie dzielny okazał się maluch podczas podróży przez Azję. Jadąc przez Europę do Turcji, następnie do Władywostoku – w 3 miesiące pokonał 22,7 tys. km, jadąc przez 12 krajów (Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię, Turcję, Gruzję, Azerbejdżan, Kazachstan (2x), Kirgistan (2x), Tadżykistan, Mongolię i Rosję (2x)).

– Maluch kolejny raz mnie zaskoczył. Azjatyckie drogi okazały się trudniejsze niż afrykańskie, mimo to również podczas tej eskapady wystąpiły tylko drobne usterki techniczne. Podróżnik wspomniał też o rekordach: wysokości – ponad 4655 m n.p.m., szybkości – 105 km/h oraz dystansu – odcinku 720 km pokonanym jednego dnia.

Przyroda i ludzie

Oczywiście podróże to nie tylko auto, podróżnik i droga. Arkady Paweł Fiedler opowiadając o swych wyprawach, nie krył zachwytu wspaniałymi, „zapierającymi dech” krajobrazami, obserwowanymi zwierzętami (a przeżył m.in. bliskie spotkania z szympansami, hipopotami czy muchami tse-tse), przede wszystkim ludźmi – ich niezwykłą serdecznością i gościnnością, a także opowiadał o odmiennych od naszych obyczajach.

Podróżnik opowiedział o niezwykłej gościnności Nubijczyków, przeżytym w Etiopii święcie Hamerów, czyli ceremonii skoków przez byki – obrzędu, podczas którego młodzieniec staje się dojrzałym mężczyzną, a dziewczęta są chłostane. W Namibii spotyka się z potomkami Buszmenów – mistrzów przetrwania. W opowieści z podróży przez Azję pojawili się sympatyczni kazachscy celnicy, Kirgizi i Mongołowie mieszkający w jurtach, gościnni drwale gruzińscy...

Opowieściom towarzyszył pokaz zdjęć i fragmentów filmów.

– Dziękujemy za wspaniałe wrażenia. Czułem się, jakbym podróżował wraz z Panem – podsumował spotkania ich inicjator i organizator – Robert Mazurek.

Anna Wasak

 

 

Data publikacji: 15.11.2016 r.

 

 

obraz001
obraz002
obraz003
obraz004
obraz005
obraz006
obraz007
obraz008
obraz009
obraz011
obraz012
obraz013
obraz014
obraz016
obraz017
obraz018
obraz019
obraz020
obraz021
obraz022
obraz023
obraz024
obraz025
obraz026
obraz027
obraz029
obraz032
obraz033
obraz035
obraz039
obraz041
obraz042
obraz043
obraz045
obraz046
obraz047
obraz048
obraz049
obraz050
obraz051
obraz052
obraz053
obraz054
obraz055
obraz056
obraz057
obraz058
obraz059
obraz060
obraz061
obraz062
obraz063
obraz064
obraz065
obraz066
obraz067
obraz068
obraz069
obraz070
obraz071
obraz072
obraz073
obraz074
obraz075
obraz076
obraz077
obraz078
obraz079
obraz081
obraz082
obraz084
obraz085
obraz086
obraz087
obraz088
obraz089
obraz090
obraz091
obraz092
obraz093
obraz094
obraz095
obraz096
obraz097
obraz098
obraz099
obraz100
obraz101
obraz102

 

 

 

 

„Maluchem przez Afrykę”

Rok wydania: 2016

 

 

Książka jest relacją z 3,5-miesięcznej podróży przez Afrykę, którą odbył Arkady Paweł Fiedler, wnuk wybitnego polskiego podróżnika i pisarza – Arkadego Fiedlera. Ponad 16-tysięcznokilometrową trasę wiodącą wzdłuż Afryki Wschodniej od Egiptu przez Sudan, Etiopię, Kenię, Ugandę, Rwandę, Tanzanię, Zambię, Botswanę, Namibię do Przylądka Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki przejechał fiatem 126 p, czyli poczciwym maluchem. Pomysł na tak nietypową wyprawę zrodził się z pasji podróżowania samochodem, sentymentu do tego, jak się później okazało, charyzmatycznego pojazdu – Zielonej Bestii, który działał na Afrykańczyków jak magnes, i przede wszystkim drzemiącej w genach chęci spełnienia marzenia o egzotycznej ekspedycji.

Źródło: http://muza.com.pl/