Marek Kamiński

Podróżnik, polarnik, przedsiębiorca. Urodził się 24 marca 1964 r. w Gdańsku. W 1982 r. ukończył II Liceum Ogólnokształcące im. Władysława Broniewskiego w Koszalinie, następnie studiował filozofię i fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Jest żonaty, ma dwoje dzieci. Mieszka wraz z rodziną w Gdyni.

Pierwszy i jedyny człowiek na świecie, który zdobył oba bieguny Ziemi w ciągu jednego roku bez pomocy z zewnątrz: 23 maja 1995 r. wraz z Wojciechem Moskalem dotarł na biegun północny (770 km w 72 dni), 27 grudnia 1995 r. zdobył samotnie biegun południowy (1400 km w 53 dni). Z kolei w 2004 r. dotarł na obydwa bieguny z niepełnosprawnym chłopcem – Jaśkiem Melą. Uczestniczył m.in. w wyprawach na Antarktydę, Grenlandię, dwa razy przepłynął jachtem Ocean Atlantycki, przeszedł Pustynię Gibsona. W 2015 r. przeszedł pieszo 4 tys. km z Kaliningradu do Santiago de Compostela legendarnym szlakiem pielgrzymkowym Camino, zwanym szlakiem św. Jakuba.

Ekspert w dziedzinie motywacji i przywództwa. Założyciel Instytutu Marka Kamińskiego – firmy szkoleniowej oraz właściciel Inveny S.A., wiodącej firmy z branży grzewczej i sanitarnej. W 1996 r. założył Fundację Marka Kamińskiego zajmującą się realizowaniem dużych projektów społecznych, skierowanych do wybranych grup potrzebujących, ze szczególnym uwzględnieniem osób niepełnosprawnych. Fundacja organizuje Europejskie Obozy Zdobywców Biegunów dla dzieci chorych, niepełnosprawnych i w trudnej sytuacji życiowej.

Marek Kamiński jest laureatem wielu nagród, m.in.: Bursztynowego Motyla w konkursie im. Arkadego Fiedlera, Explorer 2000 czy Super Kolos 2004 za największy w historii polskiej polarystyki wyczyn sportowy. Rekordzista Guinnessa w kategorii Ludzkie Możliwości – Odkrywcy: „Pierwszy na obydwu Biegunach w tym samym roku”. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Medalem Ministra Sportu i Medalem Św. Wojciecha.

Jest autorem licznych książek, takich jak: „Nie tylko biegun”, „Moje wyprawy”, „Razem na Bieguny”, „Moje Bieguny. Dzienniki z wypraw 1990-1998”, „Marek – chłopiec, który miał marzenia”, „Wyprawa”, „Warto podążać za marzeniami”, „Alfabet”, „Odkryj, że biegun nosisz w sobie”, „Moje życie polarnika”, „Trzeci biegun”, „Idź własną drogą” oraz „Marek i czaszka jaguara”.

 

 

 

 

Podróżnik Marek Kamiński przyjedzie do Radzynia!

Gościem 19. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” będzie Marek Kamiński. W poniedziałek 6 lutego o godz. 17.30 na Skwerze Podróżników w Radzyniu odsłoni on swoją tabliczkę. Następnie o godz. 18.30 w sali konferencyjnej Sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy (ul. Stefana Kardynała Wyszyńskiego 6) opowie o wędrówce szlakiem św. Jakuba z Kaliningradu do Santiago de Compostela. Przed spotkaniem odbędzie się projekcja filmu dokumentalnego „Pielgrzym” w reżyserii Jana Czarlewskiego. Marek Kamiński zaprezentuje również książkę „Trzeci biegun”, która opowiada o poszukiwaniu własnej tożsamości, własnego duchowego bieguna, na szlaku, wokół którego rodziła się tożsamość dzisiejszej Europy. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny.

 

 

– Chociaż Marek Kamiński wcześniej zdobył już oba polarne bieguny Ziemi, wspiął się na Mont Blanc, Kilimandżaro, dwa razy przepłynął jachtem Ocean Atlantycki i przeszedł Pustynię Gibsona w Australii, dopiero wędrówka drogami i bezdrożami Europy okazała się jego najtrudniejszym przedsięwzięciem – powiedział nam Robert Mazurek, na zaproszenie którego podróżnik odwiedzi Radzyń. Była to nie tylko wyniszczająca, licząca 4 tys. kilometrów trasa, ale również podróż w głąb siebie. Marek Kamiński podczas swojej wędrówki spotkał się z mieszkańcami i rozmawiał o tym, co według nich jest w życiu najważniejsze. Poznanych ludzi pytał o to, jakie znaczenie współcześnie mają takie pojęcia jak: prawda, dobro, szczerość, uczciwość, duchowość, miłość czy szacunek. – To była dla niego wyprawa między dwoma biegunami: rozumu i wiary. Kaliningrad jest bowiem miejscem urodzenia znanego filozofa Immanuela Kanta, a Santiago de Compostela to trzecie – po Jerozolimie i Rzymie – miejsce święte chrześcijaństwa i jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych Europy i świata. Po powrocie z tej podróży zmieniło się jego spojrzenie na życie, Boga i siebie samego – dodaje Mazurek.

Na 19. edycję „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” zaprasza Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek i Wójt Gminy Radzyń Podlaski Wiesław Mazurek, a także organizatorzy: Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”, Radzyński Ośrodek Kultury oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim. Sponsorem wydarzenia jest firma „Dr Gerard”. Więcej o spotkaniach można przeczytać na www.facebook.com/radzyn.spotkania

 

Data publikacji: 23.01.2017 r.

 

 

Życie jest podróżą

Na radzyńskim Skwerze Podróżników pojawiła się nowa tabliczka, tym razem z nazwiskiem zdobywcy biegunów Ziemi Marka Kamińskiego. Uroczystość odsłonięcia odbyła się 6 lutego w odpowiedniej scenerii: mroźnego i śnieżnego wieczoru. Polarnik spotkał się ponownie tego dnia z radzynianami w ramach 19. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” w Sanktuarium MBNP, by opowiedzieć o swej podróży-pielgrzymce, odbytej w 2015 r. drogami Europy od „bieguna rozumu” – Kaliningradu (dawniej Królewca) do „bieguna wiary” – Santiago de Compostela historycznym szlakiem zwanym Camino.

 

 

Zaskoczyła nas frekwencja

Na Skwerze Podróżników powitał gościa i przedstawił jego osiągnięcia inicjator i organizator „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” Robert Mazurek. Radość z goszczenia w Radzyniu najsłynniejszego współczesnego polskiego polarnika wyraził Burmistrz Jerzy Rębek: – Mamy prawdziwy zaszczyt gościć w naszym mieście człowieka wyjątkowego, który zdobył w jednym roku dwa bieguny bez pomocy z zewnątrz. Myślę, że wszyscy czekamy na spotkanie z Panem, by na chwilę oderwać się od codzienności i zobaczyć szeroki świat pańskimi oczami. Włodarz miasta dziękował Robertowi Mazurkowi za zorganizowanie kolejnego spotkania z Podróżnikiem. – Ta inicjatywa stawia nas wśród tych miast w Polsce, gdzie są upamiętniani wyjątkowi ludzie – mówił Jerzy Rębek.

Do Sanktuarium MBNP przybyło tak wiele osób, że trzeba było zmieniać miejsce spotkania: z przytulnej sali konferencyjnej na kilka razy większe pomieszczenie dolnego kościoła, które i tak wypełniło się po brzegi. W imieniu gospodarza miejsca ks. prał. Romana Wiszniewskiego powitał przybyłych ks. Rafał Korniluk, następnie głos zabrał Robert Mazurek. – Zaskoczyła nas frekwencja.  Serce się raduje, jak się na was patrzy – nie krył satysfakcji z liczby przybyłych na spotkanie. Powitał też szczególnych gości. W ich gronie byli: burmistrz Jerzy Rębek, wiceburmistrz Tomasz Stephan, wicewójt Ireneusz Bogusz, przewodniczący Rady Miasta Adam Adamski, wicestarosta Jan Gil, dyrektor Delegatury Kuratorium Oświaty w Białej Podlaskiej Małgorzata Kiec oraz dyrektor I LO Ewa Grodzka. Obecni byli również przedstawiciele sponsorów wydarzenia: dyrektor radzyńskiego zakładu „dr Gerard” Marek Kula, prezes PUK Sławomir Sałata oraz wiceprezes Piotr Kopeć.

Spotkanie zorganizowane zostało przez: Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”, Radzyński Ośrodek Kultury oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim.

„Pielgrzym” - „Dla mnie duch jest najważniejszy”

Głównym punktem programu było wspólne obejrzenie dokumentalnego filmu „Pielgrzym” relacjonującego Camino Marka Kamińskiego. Zebrani mogli w godzinę wraz z podróżnikiem odbyć liczącą 4 tys. km pielgrzymkę z Kaliningradu – dawnego Królewca (od grobu filozofa Immanuela Kanta) do Santiago de Compostela (do grobu św. Jakuba Apostoła) – jak to określił podróżnik „od bieguna rozumu do bieguna wiary”. Marka Kamińskiego znamy głównie z jego wypraw polarnych.... Ta podróż była o tyle nietypowa, że przebył ją drogami Europy: wyruszył z Rosji, następnie szedł przez Polskę (w tym przez rodzinny Gdańsk), Niemcy, Belgię, Francję i Hiszpanię.  I nie była to tylko wędrówka fizyczna, Marek Kamiński wielokrotnie podkreślał, że idąc drogami Europy, wędruje również „w głąb siebie”.

Dlaczego podjął taka pielgrzymkę? – Nadszedł czas, by porzucić dom i wyjść na poszukiwanie Boga. Jest to wewnętrzny głos, na który nie mam żadnego wpływu – mówi na początku filmu „Pielgrzym”. – Taką drogę wybrałem i nią idę. Życie jest podróżą.

W filmie mówi o pokonywaniu przestrzeni oraz własnych słabości – zmęczenia, bólu...

Na pytanie, o czym myśli, gdy jest zmęczony, odpowiada: – Liczę sobie lub modlę się, staram się nie myśleć. Jak się o niczym nie myśli, to podróżuje się w głąb siebie. Brak myśli jest kojący dla duszy. Dla mnie duch jest ważniejszy.

Pytaj rzekę, dlaczego płynie

Podczas pielgrzymki spotyka wielu ludzi. Jedni podejmują z nim trud wędrówki – na kilka godzin lub dni, drudzy goszczą go w swych domach, na innych natyka się na chwilę po drodze, w kościołach, w sklepach, poznaje również innych pielgrzymów odbywających swoje Camino. Poznaje ich problemy, pasje, losy... zawsze jest to okazja do rozmów, także o celu i sensie pielgrzymowania. – Nie zawsze spotyka się z akceptacją i zrozumieniem. Sklepikarz w Belgii, gdy usłyszał, że wędrowiec pielgrzymuje, by znaleźć Boga, znaleźć siebie, odpowiedział: – Boga się nie szuka. Bóg jest wielki, jest tu i teraz. Nie trzeba Go szukać. My tu harujemy, płacimy podatki, gdybyśmy zostawili wszystko na miesiąc zbankrutowalibyśmy. On ma dobrze – nie ma problemów, on się bawi, ma na to czas. – Życie jest celem, droga jest celem – odpowiada wędrowiec. – Idę, żeby dojść. Pytaj rzekę, dlaczego płynie – usłyszymy w innym miejscu.

Po projekcji filmu Marek Mamiński wyjaśnił, że w drodze spotkał więcej ludzi, było więcej momentów   dramatycznych i wesołych, o czym można przeczytać w książce „Trzeci biegun”. Podróżnik zachęcał też do wyruszenia na szlak pielgrzymki, choć niekoniecznie aż z Kaliningradu. – Wędrówkę można  rozpocząć bliżej Santiago de Compostela – wyjaśniał.

Na pytanie, skąd się wzięła jego pasja wędrowania, odpowiedział, że z książek przeczytanych  w dzieciństwie. Tłumaczył, że z powodu sytuacji rodzinnej doświadczał izolacji, samotności, dlatego miał marzenia, które były dla niego odskocznią od szarej rzeczywistości. Zaczął w nie wierzyć, a one zaczęły go prowadzić przez życie: – Krzywdy okazały się błogosławieństwem, nauczyły mnie odporności, wytrwałości, odwagi.

Najgorsza jest samotność wśród ludzi

Czy do pielgrzymki musiał się specjalnie przygotowywać? – Wędrówka po Europie nie wymaga szczególnych przygotowań logistycznych, w przeciwieństwie do wypraw na biegun. Droga sama prowadzi – jest oznaczona, co kilka kilometrów jest możliwość przenocowania, zaopatrzenia – wyjaśniał podróżnik. Jednak tę wyprawę – drogami Europy określił jako najtrudniejszą wyprawę życia. – Nigdy nie szedłem między ludźmi. Co innego na Antarktydzie, gdy człowiek wie, że jest pusto i zimno, że jest sam z naturą, co innego, gdy to dotyka go w Europie – człowiek jest najbardziej samotny, gdy jest między innymi ludźmi, kiedy niby może się odezwać do kogoś, ale nie ma do kogo. To jest najgorszy rodzaj samotności. Duchowa pustka Europy spowodowała, że to była najtrudniejsza wyprawa – choć wydawałoby się, że są hotele, sklepy, niby można liczyć na pomoc...

Czy od Camino coś się zmieniło w Pana życiu? – pytano. – Od tamtej pory pomału moje życie się zmienia – odpowiedział podróżnik. – Życie stało się lepsze. Zaczęły być ważne: akceptacja tego, co przyniesie droga, wdzięczność za to, że żyję, jestem tu i teraz. Podróż naładowała moje akumulatory. Dużo podróżuję – w związku z pracą, książkami. Nigdy nie byłem taki twórczy, nie miałem tyle energii – wymieniał podróżnik.

Snuje też plany na przyszłość. W marcu wyjeżdża na 10 dni do Izraela, by kręcić film o Dekalogu, ma zamiar wrócić do Kaliningradu, by stamtąd wyruszyć już nie na zachód, ale na wschód – przez Syberię do Japonii.

– Jest Pan jednym z niewielu sławnych ludzi, którzy otwarcie przyznają się do wiary i Pana Boga. Od kiedy jest w Panu wola poznawania Pana Boga i przyznawania się do Niego? – pytał  burmistrz Jerzy Rębek. – Rodzice wychowali mnie w duchu katolickim, byłem ministrantem, zawsze starałem się być blisko Boga – odpowiadał Marek Kamiński. – Podczas wypraw polarnych, w warunkach ciągłego zagrożenia życia Bóg jest bliżej człowieka, człowiek bardziej Boga potrzebuje. Skoro modliłem się do Boga na wyprawach, potem  nie wypierałem się Go. W moim życiu nie było przełomu, nigdy się od Boga nie odwróciłem. Może miałem wahania, rozterki, ale nigdy nie myślałem, żeby się zaprzeć Pana Boga. Podczas wykładów, spotkań nie udawałem, że Boga nie ma, starałem się mówić tak, jak myślę – wyznawał podróżnik.

W imieniu organizatorów za obecność w Radzyniu podziękował podróżnikowi burmistrz Jerzy Rębek, który wręczył mu również tradycyjny upominek – karykaturę autorstwa Przemysława Krupskiego.

Na zakończenie uczestnicy spotkania mieli możność zakupu książki Marka Kamińskiego „Trzeci biegun” i otrzymać autograf autora.

Anna Wasak

 

 

Data publikacji: 9.02.2017 r.

 

 

Droga jest tylko pretekstem, by dotrzeć do Boga

Wywiad Roberta Mazurka z podróżnikiem Markiem Kamińskim

 

 

W którym momencie życia Marek Kamiński podjął decyzję, że będzie podróżnikiem?

Nigdy takiej decyzji nie podjąłem. W swoim życiu nie staram się być kimś, gdyż dla mnie ważne jest „tu i teraz” – to, co jest do zrobienia, a nie to, kim jestem. Bardziej interesują mnie czasowniki niż przymiotniki.

Tak naprawdę jestem mieszanką podróżnika, filozofa i człowieka poszukującego. W moim życiu miałem momenty, w których decydowałem się rzucić wszystko na szalę. Niejednokrotnie zostawiałem wszystko w imię jakiegoś marzenia. To właśnie zadecydowało o mojej przyszłości, o tym, że zrealizowałem m.in. wyprawy na bieguny, przepłynąłem Atlantyk, przeszedłem pustynię Gibsona.

Jesteś pierwszym i jedynym człowiekiem na świecie, który w ciągu jednego roku zdobył oba bieguny Ziemi. W jakich okolicznościach zrodził się ten pomysł?

Wszystko zaczęło się w dzieciństwie, kiedy czytałem dużo książek i marzyłem. Później, gdy już studiowałem, czułem, że to nie jest to, co chcę robić w życiu. Wróciłem wtedy do marzeń z dzieciństwa. Rzuciłem wszystko, spaliłem za sobą wszystkie mosty i poszedłem na Grenlandię. Później pojechałem na Spitsbergen, gdzie spotkałem Wojtka Moskala. To właśnie spotkanie zadecydowało, że poszedłem na bieguny.

Gdybym go wtedy nie spotkał i gdybym nie czytał w dzieciństwie tych książek, to moje życie z pewnością potoczyłoby się inaczej. Te dwa punkty były decydujące.

Który biegun okazał się trudniejszy do zdobycia?

Tak naprawdę najtrudniejszym do zdobycia biegunem jest poznanie samego siebie. Wszystkie inne bieguny są łatwe. Wydaje się to banalnym stwierdzeniem, jednak w życiu wielokrotnie tego doświadczyłem. Natomiast jeśli chodzi o te fizyczne bieguny, to kiedyś wydawało mi się, że trudniejszym do zdobycia jest biegun północny. Odbierałem go jako prawdziwy żywioł, gdzie w każdej chwili można stracić życie. Później myślałem, że najtrudniejszy był biegun zdobywany razem z Jaśkiem Melą – niepełnosprawnym chłopcem, bo tam byłem odpowiedzialny za drugiego człowieka. Ta świadomość była dla mnie cięższa niż ryzyko stracenia własnego życia. Ostatnio okazało się, że najtrudniejsza była wyprawa do Santiago de Compostela. Podczas wędrówki szlakiem św. Jakuba byłem samotny między milionami ludzi. Czułem wtedy, że idę przez pustynię duchową.

Podsumowując: w każdym momencie mojego życia najtrudniejsze było to co jest tu i teraz, z czym właśnie się mierzyłem.

Wspomniałeś o wyprawach na bieguny z niepełnosprawnym chłopcem – Jaśkiem Melą. Jaki cel im przyświecał?

Ten cel nie był taki oczywisty. W tym, co robię podążam przeważnie za intuicją. Na początku celem była pomoc Jaśkowi. Poznałem go dzięki mojemu przyjacielowi Wojtkowi Matysowi i od razu postanowiłem mu pomóc. Pomyślałem wtedy, że zorganizuję z nim wyprawę. Chciałem tym zainspirować innych ludzi.

Najpierw jest intuicja, żeby coś zrobić, a potem pojawia się cel, refleksja, po co to robię. W tym wypadku celem była pomoc Jaśkowi, pomoc innym ludziom, zrobienie użytku ze swojej wiedzy oraz poświęcenie swojego czasu.

Czy po zdobyciu biegunów nie czułeś, że osiągnąłeś już kres swoich marzeń?

Rzeczywiście, miałem takie poczucie. Świat mnie nudził. Myślałem, że dalej to już tylko mogę zdobyć Księżyc. Jednak to była pułapka, bo życie jest dużo bogatsze, niż możemy to sobie wyobrazić. Przykładanie naszej ludzkiej miary do świata stworzonego przez Boga jest bardzo złudne.

„Trzeci biegun” to hasło nawiązujące do Twoich poprzednich wypraw. Gdzie on się znajduje?

W naszym sercu. Jeżeli w naszym sercu jest Pan Bóg, to on jest naszym trzecim biegunem.

Kiedy i dlaczego w Marku Kamińskim narodził się pomysł, żeby pokonać najstarszy w Europie szlak pielgrzymkowy, szlak św. Jakuba zwany Camino?

Tak jak w większości moich wypraw, ten pomysł nie rodził się we mnie – zawołała mnie droga. Oczywiście, czytałem dużo o tym szlaku, a on mnie przyzywał. To tak jak w przypadku Ziemi i jej dwóch biegunów magnetycznych, które przyciągają igłę kompasu: nie widać ich sił, nie widać pola magnetycznego – igła na kompasie ustawia się sama.

Dusza człowieka też ma taką igłę, która ustawia się pod wpływem jakichś pól. Myślę, że Camino jest takim duchowym biegunem ziemi. W pewnym momencie moja igła ustawiła się na ten biegun. Pierwsza myśl o Camino pojawiła się u mnie jakieś 15 lat temu i tak powoli we mnie to dojrzewało. Nie było tutaj jakiegoś konkretnego powodu, że – powiedzmy – przestałem wierzyć i chciałem się nawrócić. Po prostu ta droga mnie zawołała.

Przeszedłeś 4 tys. km z Kaliningradu do Santiago de Compostela. Skąd pomysł połączenia tych dwóch miejsc?

Ucząc się języka hiszpańskiego do tej wyprawy wyczytałem, że Camino było osią, wokół której zrodziła się Europa. A jak jest oś, to są i bieguny. Jeden z nich był oczywisty – grób św. Jakuba w Santiago de Compostela, który nazwałem biegunem wiary. Gdy zacząłem prowadzić tę oś przez Europę, doszedłem do Kaliningradu. Wtedy przypomniałem sobie, że znajduje się tam grób Immanuela Kanta, który uważany jest za symbol rozumu.

Dawniej było tak, że ludzie na Camino wyruszali z progu własnego domu. Z tej racji, że z wykształcenia jestem filozofem, to moim domem – oprócz tego materialnego w Gdańsku – jest dom duchowy, właśnie filozofia. Stąd też wybór na początek tej wyprawy grobu Kanta, który miał dla mnie podwójne znaczenie: jako próg domu i biegun rozumu.

A dlaczego w tym kierunku, a nie przeciwnym?

Taki kierunek wybierali wszyscy inni wędrowcy. Choć był taki pielgrzym – Paul Bourget, który usłyszał, że jest ważniejsze miejsce niż Santiago de Compostela – Naga Góra koło Koszalina. Nawet papież Jan Paweł II porównał ją do Góry Synaj. Myślałem, żeby pójść z Santiago do tej Nagiej Góry, jednak doszedłem do wniosku, że to będzie pod prąd. Choć generalnie lubię chodzić właśnie pod prąd, ale prąd Camino jest silniejszy niż nasze wyobrażenia. Mogę go porównać do prądu górskiego strumienia – jest niemożliwe, by mu się przeciwstawić. Łatwiej zginąć. Myślę, że gdybym tak zrobił, to bym zginął, przecież ledwo dałem radę, idąc z prądem w kierunku Santiago.

W którym momencie z podróżnika przemieniłeś się w pielgrzyma?

Podróżnik poznaje świat ten zewnętrzny, natomiast pielgrzym bardziej zwraca się do wewnątrz. Droga jest tylko pretekstem, by dotrzeć do Boga. Droga do Santiago de Compostela zmieniła w moim życiu proporcje, rozszerzyła mi horyzont. Obok tego świata zewnętrznego, świata przygód istnieje dużo ważniejszy świat.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do tego przedsięwzięcia?

Biegałem, pływałem, a raz w tygodniu nawet chodziłem 70 km wokół jeziora Łebsko. Wykonywałem też ćwiczenia duchowe. Zrobiłem fundament według Ignacego Loyoli, dużo medytowałem. Całe moje przygotowania do Camino to była jednak głównie praca gdzieś w głowie, a tylko trochę ćwiczenie ciała.

Co zakładałeś sobie, planując wyprawę do Santiago de Compostela?

Planowałem, że podczas wędrówki będę medytował i kontemplował Pismo Święte. Po Camino chciałem wrócić oczyszczony, przemieniony i bardziej uduchowiony. Choć przeczytałem może ze sto książek o Santiago de Compostela, rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż moje wyobrażenia. Moje plany zostały starte na miazgę. W czasie wędrówki doświadczałem ciemnej nocy duszy i przede wszystkim niewyobrażalnego wysiłku psychicznego i fizycznego.

Okazało się jednak, że to było dobre. Gdyby życie toczyło się tak, jak sobie zaplanujemy czy wyobrazimy, byłoby smutne i takie jednowymiarowe.

Zdobyłeś polarne bieguny, Mont Blanc i Kilimandżaro, dwa razy przepłynąłeś jachtem Ocean Atlantycki, przeszedłeś Pustynię Gibsona w Australii, a jednak w książce „Trzeci biegun” piszesz, że w pewnym sensie przejście Camino było najtrudniejsze. Dlaczego?

Czym innym jest radzenie sobie z rzeczywistością przyrody, a czym innym – wędrowanie na pustyni stworzonej przez ludzi, mimo że ludzi jest tam bardzo wielu. Moje Camino połączone było z wielkim rozczarowaniem cywilizacją. Najtrudniejsze okazało się przeżywanie prawdziwej samotności. Nie takiej pięknej, literackiej – na oceanie, pustyni, kiedy tak naprawdę człowiek nie jest samotny, bo otacza go natura, z której czerpie siłę. A tutaj byłem odcięty od natury i jednocześnie – od tych ludzi. Myślę, że dlatego to było takie trudne.

A czy były takie momenty, w których chciałeś zrezygnować?

Codziennie. Wielokrotnie myślałem, by kupić rower i dojechać nim do Santiago czy złapać autostop bądź wsiąść do pociągu. Największego kryzysu doświadczyłem w Siegen, kiedy rzeczywiście byłem na granicy życia i śmierci. Może później we Francji już mniej myślałem o rezygnacji, ale na początku non stop rozważałem przerwanie marszu: zastanawiałem się, czy jest sens iść dalej, czy może powinna to być sztafeta, którą powinienem tylko zacząć.

Nie były to jakieś wielkie załamania, ale cały czas człowiek się zastanawiał, czy jest sens iść na piechotę 4 tysiące kilometrów. Przecież można tam dojechać samochodem, dolecieć samolotem.

Podczas wędrówki spotkałeś wiele osób, doświadczyłeś wielu zdarzeń. Czy według Ciebie był to przypadek?

W życiu nie ma przypadków. Myślę, że na swojej drodze spotykamy ludzi, których powinniśmy spotkać.

Jakiego Marka spotkałeś w Santiago de Compostela?

Takiego, który poznał głębię trzech słów: akceptacja, wdzięczność i uważność. Staram się o nich codziennie pamiętać. Akceptacja tego, co przynosi nam życie – bez obrażania się na nie, bez rozpamiętywania, dlaczego akurat mnie to spotkało, bo wszystko ma jakiś sens. Wdzięczność za to, że żyję: tyle razy przecież mogłem zginąć i mogliśmy tutaj nie rozmawiać. Uważność, czyli bycie tu i teraz, żeby nie być umysłem gdzie indziej, jutro czy wczoraj.

To jest ten inny Marek. Tego przedtem w sobie nie miałem, a uważam, że te trzy sprawy są w stanie wyzwolić w człowieku bardzo wiele energii.

„Inspirujemy ludzi, aby niemożliwe stało się możliwe. Uwierz w siebie i działaj” – to motto Fundacji Marka Kamińskiego. Skąd wziął się pomysł na jej założenie?

Pomysł powstał podczas mojej wyprawy na biegun południowy, która była poświęcona chorym na raka dzieciom jednego z gdańskich szpitali. Miałem wtedy ze sobą listy tych dzieci, których większość wkrótce umarła. Gdy doszedłem do celu, rozpłakałem się – głównie ze względu na te listy. To było ważne, że te chore dzieci odbyły pierwszą i w większości ostatnią podróż w życiu. Wtedy poczułem sens mojego pielgrzymowania i pragnienie, żeby robić to dalej. Czułem, że świat to jest więcej niż ja.

A jakie cele przyświecają fundacji?

Na początku celem była pomoc materialna. Jednak po wyprawach z Jaśkiem Melą pomyślałem, że najważniejsze, co możemy podarować drugiej osobie, to czas. Zamiast dawać rybę, można dać wędkę. Jaśka zmieniła nasza wspólna wyprawa – metoda, której podczas niej użyłem. Zastanawiałem się, jak to się stało, że udało mi się chłopca mającego 13-14 lat zaprowadzić na bieguny. W ten sposób opracowałem metodę „Biegun”, która wynikała z mojego dotychczasowego życia. Celem jest właśnie dzielenie się tą metodą, inspirowaniem ludzi, żeby zmieniali swoje życie, przez wiedzę o sobie i przez wiarę w swoje możliwości. To właśnie przyświeca fundacji.

Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

W najbliższym czasie wydaję książkę pt. „Idź własną drogą”. Wybieram się też w podróż medytacyjno-refleksyjną, którą nazwałem „Dekalog. 10 dni w Izraelu”. Ten powrót do Ziemi Świętej jest dla mnie bardzo ważny. Stanowi dalszy ciąg Camino. Trzecim dużym projektem, który właśnie przygotowuję, jest wyprawa do Japonii pod tytułem „Droga mniej uczęszczana”. Wyruszę z Kaliningradu i przejadę przez Syberię. Na miejscu w Japonii chcę przejść stary szlak pielgrzymkowy, zetknąć się z inną duchowością, zachowując przy tym własną tożsamość.

Życzę Ci powodzenia w realizacji tych przedsięwzięć i dziękuję za rozmowę.

Wszystkiego dobrego.

 

Data publikacji: 07.02.2017 r.

 

 

obraz001
obraz002
obraz003
obraz004
obraz005
obraz006
obraz007
obraz008
obraz009
obraz010
obraz011
obraz012
obraz013
obraz014
obraz015
obraz016
obraz017
obraz018
obraz019
obraz020
obraz021
obraz022
obraz023
obraz024
obraz025
obraz026
obraz027
obraz028
obraz029
obraz030
obraz031
obraz032
obraz033
obraz034
obraz035
obraz036
obraz037
obraz038
obraz039
obraz040
obraz041
obraz042
obraz043
obraz045
obraz046
obraz047
obraz048
obraz049
obraz050
obraz051
obraz052
obraz053
obraz054
obraz055
obraz056
obraz057
obraz058
obraz059

 

 

 

 

„Marek i czaszka jaguara”

Rok wydania: 2017

 

 

To miały być wymarzone wakacje w Meksyku – zresztą wszystko jedno gdzie, najważniejsze, że Marek w końcu miałby tatę tylko dla siebie, z daleka od okropnej młodszej siostry. Ale wszystko poszło nie tak. W efekcie chłopiec leci do Ameryki Łacińskiej tylko z małomównym wujkiem podróżnikiem, bez taty, bez komputera – bez sensu! Będą oglądać ruiny piramid, przedzierać się przez dżunglę w upale i bez końca wysłuchiwać opowieści o cywilizacji Majów. Przy okazji muszą dostarczyć tajemniczą przesyłkę przedstawicielom starożytnego plemienia Lakandonów. Planowane wakacje szybko zmieniają się w nieprzewidywalną wyprawę, tym bardziej że w ślad za bohaterami podąża dwóch podejrzanych typków. Może jednak wcale nie będzie nudno?…

Źródło: www.znak.com.pl

 

„Idź własną drogą”

Rok wydania: 2017

 

 

Spotkania z Markiem Kamińskim przyciągają tłumy. Wiele osób przyznaje, że kontakt z nim odmienił ich życie. Jaka jest tajemnica jego życiowej filozofii? Co go inspiruje? Skąd czerpie siły?

W bardzo osobistej rozmowie z Joanną Podsadecką słynny podróżnik po raz pierwszy opowiada o swojej najważniejszej podróży. Ta wędrówka wiodła przez wiele nieznanych lądów, ale nie widać jej na fotografiach. Jest to droga, która prowadzi poza sukcesy i osiągnięcia, do poznania tego, co w życiu najważniejsze. W tej intymnej książce Marek Kamiński dzieli się swoimi wewnętrznymi zmaganiami i odkryciami.

Po wielu latach poszukiwań zdobywca biegunów dociera do najważniejszego ze swoich życiowych celów. Również ty zaufaj intuicji i przekonaj się, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Źródło: www.wydawnictwowam.pl

 

„Trzeci biegun”

Rok wydania: 2016

 

 

Myślał, że będzie to studniowy spacer od bieguna do bieguna Europy. Okazało się, że była to najtrudniejsza wyprawa w jego życiu.

W 2015 roku Marek Kamiński wyruszył w pieszą wędrówkę z rosyjskiego Kaliningradu do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Od „biegunu rozumu” - grobu Immanuela Kanta - po „biegun wiary”, grób świętego Jakuba Apostoła, który jest najpopularniejszym celem pielgrzymek Europejczyków.

Chociaż wcześniej zdobył już oba polarne bieguny Ziemi, wspiął się na Mont Blanc. Kilimandżaro i przeszedł Pustynię Gibsona w Australii, dopiero wędrówka drogami i bezdrożami Europy okazała się jego najtrudniejszym przedsięwzięciem. Była to nie tylko wyniszczająca, licząca ponad trzy tysiące kilometrów trasa, ale również podróż w głąb siebie. A także w głąb historii Europy, gdyż droga Marka Kamińskiego wiodła przez pola wielkich bitew i przecinała fronty największych wojen ludzkości.

„Trzeci biegun” to poruszająca opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, własnego duchowego bieguna, na szlaku, wokół którego rodziła się tożsamość dzisiejszej Europy.

Źródło: www.agora.pl

 

„Moje życie polarnika”

Rok wydania: 2015

 

 

Marek Kamiński opisuje swoje życie. Pisze o dzieciństwie, które było wychodzeniem poza oswojony świat, szukaniem czegoś, co znajduje się dalej, poza horyzontem. O proporcjach, które pozwalają mu zarówno żyć „tu i teraz”, jak i marzyć, odkrywać siebie i osiągać wyznaczone cele. O śladach, które jego życie pozostawia w innych ludziach. O drodze, którą wciąż podąża dalej, by nadawać życiu nowy sens.

Źródło: www.national-geographic.pl

 

„Odkryj, że biegun nosisz w sobie”

Rok wydania: 2013

 

 

Odkrywanie biegunów geograficznych, przejście pustyni, przepłynięcie oceanu to fascynująca i niebezpieczna droga, której przebycie pozwoliło mi odkryć metodę Biegun – sztuka odkrywania siebie i osiągania celów. Nie obawiaj się, nie jest to wykład akademicki, nie chcę Cię do niczego namawiać ani pouczać. Chciałbym jedynie podzielić się swoim doświadczeniem i zaprosić Cię do pracy nad sobą, która jest nie mniej fascynująca niż wyprawa na najdalsze krańce Ziemi. Wierzę, że opisana w książce metoda i ćwiczenia psycholog Joanny Heidtman będą otwarciem drzwi i pierwszym krokiem w Twojej podróży w głąb samego siebie. Nowe drzwi to nowa droga i nowe możliwości, a każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

Źródło: www.national-geographic.pl

 

„Alfabet”

Rok wydania: 2013

 

 

Czasami warto „poczuć” świat słowami innych. Tak jak ja poznawałem świat słowami Jana Pawła II, Hemingwaya, Amundsena i wielu podobnych postaci. W Alfabecie znajdziesz to, co było i jest dla mnie najistotniejsze. To, co pomogło mi dojść na niejeden biegun. Te słowa to swoiste drogowskazy, które chcę postawić na drodze do twojego własnego bieguna.

Źródło: www.national-geographic.pl

 

„Warto podążać za marzeniami”

Rok wydania: 2012

 

 

Moja podróż przez życie to niezwykłe świadectwo wypraw Marka Kamińskiego na krańce świata dosłownie i w przenośni. Autor przedstawia swój dziecięcy rejs do Danii i Maroka, młodzieńczą podróż po Europie, na Spitsbergen, Grenlandię, biegun północny i południowy, Kilimandżaro, Atlantyk, Pustynię Gibsona w Australii, absolutnie wyjątkową wyprawę z niepełnosprawnym Jaśkiem Melą na bieguny Ziemi, „Z Polą przez Polskę” i zimowy spływ Wisłą. Miłość, wiara i nadzieja, wzloty i upadki, determinacja, siła i słabość człowieka w sytuacjach ekstremalnych – o tym pisze. I jak niemożliwe staje się możliwe.

Źródło: www.national-geographic.pl

 

„Wyprawa”

Rok wydania: 2011

 

 

Wyprawa to kolejna książka Marka Kamińskiego, w której próbuje on ukazać drogę do własnego wnętrza, opisując podróże do najbardziej odludnych miejsc naszego globu. Wyprawa jest drogowskazem – jak nie czuć się samotnie wśród ludzi, którzy nas otaczają, i jak nadać sens życiu, które czasami ten sens traci. Wyprawa jest książką o podróżowaniu przez życie. Warto się na tę wyprawę zabrać razem z Markiem Kamińskim.

„Droga to kurz, żwir i ubita glina, szare smugi we włosach. Droga to gwiezdnych szlaków klejnoty połączone kamieniem i piórka pragnień ze skrzydeł Pegazów” tak pisał o drodze Karel Kryl, wspaniały czeski pieśniarz. Marek Kamiński w swojej książce Wyprawa zabiera nas w drogę pełną jego osobistych głębokich przemyśleń, doświadczeń, rad, życiowych drogowskazów autora. Książka uwalnia w nas wolę do działania, dodaje otuchy, odrywa od codzienności. Marek – odkrywca, podróżnik, filozof, biznesmen, społecznik, niespokojny człowiek Renesansu pisze, że nigdy nie jest za późno, by ruszyć na swoją upragnioną wyprawę.

Andrzej Jacaszek

Harward Business Review Polska

Źródło: www.marekkaminski.com

 

„Dotykanie świata Marka Kamińskiego”

Rok wydania: 2009

 

 

Dotykanie świata to nie tylko dalekie, niebezpieczne podróże, to także podróż duchowa i intelektualna w głąb siebie, zdobywanie wiedzy, życie zgodne ze swoimi pragnieniami. Marek Kamiński, podróżnik, odkrywca, polarnik, ale też biznesmen i człowiek, który potrafi przeszczepiać innym swoją pasję życia i chęć ciągłego, aktywnego poznawania świata – tym razem opowiada Markowi Szymańskiemu o tym, jak to wszystko się zaczęło. Książka stanowi swoisty klucz, który otwiera drzwi do świata, w którym marzenia, nawet te najniezwyklejsze, są realizowane, wzmacniając wiarę w ludzkie możliwości. Marek Kamiński, opowiadając o swoim życiu, pokazuje nam, że warto marzyć, warto odważnie kroczyć ku granicom, tym realnym i tym, które tylko sobie wyobrażamy. I warto je przekraczać – Marek Kamiński robił to wielokrotnie, w książce opisuje trudne momenty swoich podróży, chwile zwątpienia w trakcie wyprawy z Jaśkiem Melą, ból i osłabienie fizyczne, które towarzyszyły mu podczas zdobywania Biegunów, ale też chwile wielkiej radości i tryumfu.

Źródło: www.kaminski.pl

 

„Marek – chłopiec, który miał marzenia”

Rok wydania: 2009

 

 

Jakim dzieckiem był Marek Kamiński? Czy różnił się od rówieśników? Co popchnęło go ku kolejnym wyprawom i spowodowało, że wciąż sprawdza granice ludzkiej wytrzymałości?

Podróżnik z werwą i humorem opowiada o swoim codziennym życiu w domu i szkole oraz o przygodach, które ukształtowały jego ciekawość świata.

Ta pięknie zilustrowana książka zawiera autentyczne zdjęcia z dzieciństwa autora. Z pewnością zachwyci dzieci i zachęci je do rozmyślań, co w ich życiu jest ważne i jakimi ludźmi chciałaby zostać w przyszłości.

Źródło: www.marekkaminski.com

 

„Moje Bieguny. Dzienniki z wypraw 1990-1998”

Rok wydania: 2008

 

 

Moje bieguny nie są zwykłą książką podróżniczą. Co prawda, zebrane zostały w niej zapiski z kilku wypraw autora, ale i w treści, i w formie bardzo odbiegają od potocznych wyobrażeń. Na kartach książki trudno doszukać się opisu brawurowych wyczynów, wręcz przeciwnie. To bardzo osobisty, przepojony refleksyjną zadumą dziennik człowieka zmagającego się samotnie z przyrodą i, przede wszystkim, z własną słabością. To opis wysiłku i zmęczenia aż do granic ludzkiej wytrzymałości, tak wielkiego, że nie pozostawiającego nawet miejsca na przeżywanie wielkiej radości z odniesionego sukcesu.

Książka została uhonorowana Nagrodą Artusa w kategorii „Najlepsza Książka Roku 1998” oraz Nagrodą „Bursztynowego Motyla” w Konkursie im. Arkadego Fiedlera na najlepszą polską książkę o tematyce podróżniczej i krajoznawczej.

Źródło: www.marekkaminski.com

 

„Razem na bieguny”

Rok wydania: 2008

 

 

„Książka Razem na Bieguny to zdumiewająca historia. Marek i Jasiek wykazali niezwykłe samozaparcie i odwagę, by dotrzeć na Biegun Północny, a przecież Jasiek jest osobą niepełnosprawną. Ja sam nigdy nie podjąłbym takiego wyzwania, odradzałbym także jego podjęcie osobie takiej jak Jasiek – tymczasem oni rzucili wyzwanie losowi pomimo wszelkich przeciwności. Szaleństwo? Bez dwóch zdań! Ale szaleństwo godne najwyższego szacunku.”

Sir Ed Hillary

Źródło: www.marekkaminski.com

 

„Moje wyprawy”

Rok wydania: 2001

 

 

Książka ta narodziła się z zapisków prowadzonych w czasie wypraw – szczegółowy, pełen pasji zapis, uzupełniony niezwykłymi fotografiami. Mroźne przestrzenie Antarktydy, lodowe szczeliny Arktyki, góry Ameryki Południowej, czerwony piasek Australii – fascynująca podróż po świecie.

Źródło: www.marekkaminski.com

 

„Nie tylko biegun”

Rok wydania: 1996

 

 

Szli przez zdradzieckie szczeliny, pokonywali piętrzące się torosy i prądy morskie znoszące ich do tyłu. 23 maja 1995 roku u celu ich wędrówki załopotała biało-czerwona flaga. Byli pierwszymi Polakami, którzy zdobyli biegun północny.

Źródło: www.marekkaminski.com